Co liczy się tak naprawdę ?
Jak poukładać sobie sprawy związane z wiarą ?
Jak odnaleźć się w trudnych wydarzeniach dnia codziennego ?
O co tak właściwie chodzi z tą MIŁOŚCIĄ ?
Odpowiedzi na te i inne życiowe pytania znajdziesz w książce Pana Jerzego Jabłońskiego „Miłość…nie ogarniam. Męskie spojrzenie na życiowe sprawy.” Być może jesteś osobą, która lubi mieć wszystko zaplanowane od pierwszej do ostatniej literki alfabetu. Chciałybyśmy mieć wszystko pod kontrolą, każdego dnia, w każdej chwili. Pan Jerzy pokazuje, że można jednocześnie ogarniać jak i….nie ogarniać.
Wspomniana książka jest kolejną z tak zwanej serii nie ogarniam. Zatem jeśli nie widziałaś, nie słyszałaś o pierwszej z nich – odsyłam do wcześniejszej recenzji ===>„Życie…nie ogarniam.”
Nie sposób odwołać się do wszystkich kwestii, które zostały w niej poruszone. Jedna urzekła mnie wyjątkowo. Perfekcjonizm. Perfekcjonizm, który powoduje, że człowiek staje na rzęsach. Pan Jerzy opisuje własną historię- historię z którą po części się utożsamiam. Myślę, że nie tylko ja. To będzie niczym oblanie kubłem zimnej wody. Wodą życzliwości, pokoju i zrozumienia- taka jest ta książka. Czytając ją czułam się niczym na rozmowie z dobrym przyjacielem, przy kubku ciepłej, zimowej herbaty. Z pewnością poczujecie, że tematy które zostały tutaj przywołane są Wam wyjątkowo bliskie. Pisana prostym językiem, czystym sercem, pełnym miłości. Taka jest książka „Miłość…nie ogarniam.” Nie ogarnianie też jest dobre i zdrowe.
Książka przeplatana cytatami znanych autorów, cytatami z Pisma Świętego z dopiskiem „Pismo Święte, to nie bajeczka pisana dla dzieci. To konkret- czysty konkret”, a co najważniejsze- swoimi odczuciami, przeżyciami. Jeśli chcesz zejść na ziemię z wyidealizowanej, wykreowanej rzeczywistości- powinnaś ją przeczytać. Powinniście ją przeczytać, niezależnie od płci. A co oprócz tego powoduje, że chcesz czytać więcej ? Zdecydowanie nazwy rozdziałów, które już swoim nazewnickiem chłoną w całej swej zupełności, aż do zakończenia książki.
Nam jako Czytelniczką wydaje się, że miłość jest NIE DO OGARNIĘCIA. Jeśli wciąż tak uważasz, wygląda na to, że nie miałaś jej jeszcze w dłoni. Jedna jak i druga „część” pochłonie Cię. Gwarantuje dwa-trzy wieczory przy kubku pysznej herbaty będziesz mniej zmartwiona, bardziej świadoma.
„Miłość…nie ogarniam”, utwierdziła mnie w tym, że Bóg czyni DOBRO pomimo naszej niedoskonałości.”
„To czy w kimś płonie ogień prawdziwej miłości, mogę poznać nie po sposobie, w jaki mówi on o Bogu, ale po sposobie, w jaki mówi mi o rzeczach ziemskich.” Simone Weil