Szczęśliwa jak dziecko. Przyznam, ten dzisiejszy wpis będzie zdecydowanie sprzeczny ze mną. Dlaczego ? Dlatego, że będę pisać o tym, aby żyć spokojnie. Kto mnie dobrze zna, wie że nie potrafię spędzić dłuższej chwili w łóżku. A jeśli to robię to albo naprawdę zle się czuję, albo po prostu robię to, wykonując podczas tego różne dodatkowe prace, tak jak teraz- pisanie pracy magisterskiej. Pomimo tego, staram się. Staram się celebrować i po prostu szukać okazji, aby zauważyć, poczuć, odetchnąć.
Spędzając coraz więcej czasu między ludzmi i wciąż z nimi rozmawiając- widzę, że wciąż pojawia się u nich strach przed docenianiem codzienności. Niedawno pojawił się wpis na ten temat, ale wciąż czuję, że nie wyczerpałam go tak jak powinnam. Jako Nauczyciel, mnóstwo przykładów nasuwa mi się ze świata dziecka- prostego, szczerego, pięknego. Myślę, że nie ma lepszego porównania.
Wiecie kiedy dziecko jest szczęśliwe ? Zazwyczaj wtedy kiedy się bawi, mając świadomość, że jego rodzice bardzo go kochają, że mieszka w ich sercu. Warto zadać sobie pytanie, kiedy my jako ludzie jesteśmy szczęśliwi. Myślę, że każda z nas inaczej rozumie pojęcie szczęścia. Natomiast z pewnością odczuwacie radość w chwili, gdy się realizujecie. Gdy robicie to co czujecie, jako swoje powołanie. Czy to wystarczy ? Zdecydowanie nie. Często uważamy, że praca zapełni wszystko, co jest w nas „puste”. Wciąż odczuwamy braki.. Człowiek jest jednak prawdziwie szczęśliwy, kiedy ma pewność/ jest pewny, że mieszka w sercu Boga. Mówcie co chcecie, ale tak jest. Sama osobiście przerabiałam i wydaje mi się, że wciąż przerabiam różne stany- od pustyni po piękną „kwiecistą łąkę” ale w pojedynkę- nie ma szans.
Dlatego tak jak pisałam we wczorajszych postach na Instagramie czy na Facebook(u). Daje sobie czas na odpoczynek, oddech, ale daje sobie go również, aby szukać. Szukać choćby nawet po raz setny.
Ściskam. Środy pełnej dobra! 🙂