Podchodzę bardzo wyjątkowo, do tej mojej „strefy”. Pomimo tego, że to właśnie jej poświęcam najwięcej czasu. Nowy wpis, nowa osoba, nowe przeżycia, nowe świadectwo. Dlatego właśnie lubię poznawać nowych ludzi. I z tego miejsca dziękuję, że mi zaufaliście i nadal chcecie dzielić się swoimi przeżyciami, świadectwem.
Drodzy Czytelnicy! 🌞 Jeśli chcielibyście podzielić się ze mną, ale przede wszystkim z nami tutaj wszystkimi, swoim świadectwem- nie tylko dotyczącym świętych, ale całego życia. Zapraszam serdecznie do kontaktu. Jestem otwarta sercem i z wielką nadzieją czekam na Wasz odzew. 🙂 Niech dzieję się dobro!
Dzisiaj natomiast dzielę się z Wami kolejnym świadectwem. Tym razem kobiety o wielkim sercu.
Kochana, jak rozumiesz pojęcie świętości ?
Świętość… to wielkość, majestat. Takie może być pierwsze skojarzenie. Wydaje się, aby być świętym, trzeba rozwijać w sobie doskonałość, kochać mocno Boga. A świętość osiąga się dzięki Bogu, Jego pomocy – łasce, ale poprzez swój wysiłek, który stanowi odpowiedź na tę łaskę. Dążenie do świętości może wyglądać różnie dla każdego z nas, bo wiąże się to z różnym powołaniem. Dlatego świętość jest indywidualnym powołaniem. Czym innym jest świętość:
- Papieża – św. Jan Paweł II – „Czy dziś można być świętym? Gdybyśmy mieli liczyć wyłącznie na ludzkie siły, cel ten rzeczywiście zdawałby się nieosiągalny”;
- czym innym księdza – św. Josemaría Escrivá – „Tam, gdzie są wasi bracia, tam gdzie są wasze dążenia, wasza praca, wasze miłości, tam jest miejsce waszego codziennego spotkania z Chrystusem. To właśnie wśród spraw najbardziej prozaicznych na tej ziemi powinniśmy uświęcać się, służąc Bogu i wszystkim ludziom” – mówił hiszpański święty, promotor apostolstwa laikatu, założyciel Opus Dei;
- siostry zakonnej – św. S. Faustyna – „Wszelka dążność do doskonałości i cała świętość polega na wypełnieniu woli Bożej. Doskonałe spełnienie woli Bożej jest dojrzałością w świętości”
- a czym innym osoby świeckiej – św. Joanna Beretta Molla – Chodzi tu o świętość prostą i dostępną wszystkim
Co trzeba zrobić by stać się świętym ?
By stawać się świętym, trzeba mieć doświadczenie tego, że jest się kochanym. Dlaczego to takie ważne? Nie da się rozeznawać powołania i nie da się wiernie realizować powołania bez doświadczenia miłości zarówno ze strony Boga jak i ludzi. To miłość sprawia, że cały człowiek zaczyna żyć. Miłość otwiera na doświadczenie pełni egzystencji, uruchamia życiowe energie. A pełnia życia ujawnia się przez miłość, bo życie powstaje z miłości: najpierw Bożej, a później ludzkiej. Pełnia życia jest udziałem ludzi, którzy czują się kochani, akceptowani, przyjęci, którzy sami siebie kochają i dzielą się miłością z innymi. A całą tę miłość zakorzeniają w doświadczeniu bycia ukochanym dzieckiem Boga. To ludzie żyjący pełnią życia dzięki miłości mogą być świętymi.
Co to znaczy stawać się świętym „każdego dnia” ?
Świętość codziennego życia, to umiejętność radzenia w trudach życia, powierzanie trosk, kłopotów, radości Panu Bogu. Chwalenie Pana przez wykonywanie z miłością codziennych obowiązków. Oddawanie Bogu osób, które stawia na drodze naszego życia. To życie codzienne daje nam tysiące okazji do udowodnienia, że kochamy Boga. Niestety, marnujemy większość z nich, przechodząc przez życie obojętnie, reagując instynktownie i nigdy nie decydując się na uczynienie z naszego życia czegoś większego. A to świętość życia codziennego jest wtedy, gdy wola Boża i moja wola działają równolegle do siebie. Każdego dnia, dokonujemy wyboru – objąć wolę Boga czy stawić opór i walczyć z jego uświęcającą pracą w naszych duszach – wolna wola.
Jaki jest Twój „przepis” na świętość ?
Każdego dnia o świcie zaczynam BYĆ, aby w pełni uczestniczyć w życiu, ofiarować drugiemu coś wartościowego, aby zobaczyć, czy rzeczywiście mogę dziś wykorzystać mój prawdziwy potencjał dawania siebie. Należę do pokolenia duchowo wzmocnionego wielkim świętym Janem Pawłem II. Staram się kochać bliźnich, „bo przecież człowiek nie może żyć i nie może być zrozumiany bez miłości”. Przebaczać zniewagi i aby moje życie było jednym wielkim zaufaniem do Boga. Jak każdy z nas pragnę świata bardziej ludzkiego, w którym każdy mógłby znaleźć swoje miejsce. Staram się tak żyć, aby nie przegrać rzeczy najcenniejszej: swojego człowieczeństwa, swojego sumienia, swojej godności. Odrzucam koncentrowanie się wyłącznie na sobie.
Tak jak w sercu, pewnie każdego z nas, tak i w moim było pragnienie domu. Takim, który będzie własnym, będzie trwałym, do którego będę wracała z radością, i z radością przyjmowała każdego przychodzącego gościa. I mam taki dom, na dobre i na złe, na chwile szczęśliwe i te smutne. I wciąż staram się pozostawać blisko tych, którym się w czymś nie powiodło.
Jednak świętość życia codziennego to bardzo trudna sprawa do osiągnięcia w dzisiejszym świecie. Wszystko wydaje się temu przeszkadzać nie taka praca, nie taki mąż czy żona, nie ten lekarz, nie taki ksiądz. A mimo to trzeba koniecznie dążyć do tej świętości. Po przez uczestnictwo w Mszy św., modlitwę na różańcu, prace nad sobą, pomoc drugiemu, praktykowanie miłości i miłosierdzia do osób w rodzinie, w miejscu pracy, czy zwyczajnie na ulicy. Jednak świętość jest zagadką, na którą odpowiedź można udzielić dopiero z perspektywy całego życia. Każdy dzień to czas dany mi osobiście. Potrzeba nam dużo modlitwy ale do świętości zmierzamy poprzez małe rzeczy, poprzez pomoc, którą okazujemy bliźniemu, poprzez dobre słowo okazywanym innym. W tym wszystkim jednak pamiętać trzeba o Bogu bo to tylko On powołuje nas do świętości.
A jeśli chodzi o kwestię świętości życia codziennego ?
Świętość życia codziennego nie zawsze jest czymś zauważalnym, spektakularnym. Czasami to zwyczajne, codzienne, otwarcie swego serca dla innej osoby. Czasami to podjęcie trudu dnia codziennego, kroczenie drogą swojego powołania na przekór przeciwnościom losu ( jak np. rodzice zajmujący się chorym dzieckiem), to pokora, to chęć dania radości innym, to czasami zapomnienie o sobie.
W czasach gdy brak empatii często nazywany jest modną asertywnością, świętość ma twarz tych wszystkich ludzi, którzy oddają cząstkę siebie, swój czas, swoje siły, talenty, swoje serce, swoje marzenia, tym którzy tego potrzebują, choć nie zawsze o to proszą i nie zawsze potrafią to zauważyć. Świętość życia codziennego jest w chłopcu prowadzącym babcie , jest w żonie, która po ciężkiej pracy, prasuje ubrania swojego męża, w pielęgniarce pochylającej się na ranami chorego, w wolontariuszce trzymającej za rękę cierpiącego w bólu młodzieńca w hospicjum, to również spracowane dłonie ojca. Jest także w człowieku, który wychowuje dzieci, ciężko pracując na ich utrzymanie, choć nie jest ich biologicznym rodzicem i nie otrzymuje za to nawet dobrego słowa.
Gdzie jeszcze według Ciebie zdarza się zobaczyć „świętość dnia codziennego”?
Zdarza się ona codziennie i codziennie naprawia i ulepsza świat, choć czasami jest to tylko jakiś prosty mały gest. Myślę że świętość to przyjmowanie codziennego krzyża – wszelkich wydarzeń, trudności, ale i radości – i łączenie ich z krzyżem Jezusa, by nabierał dzięki temu wartości. To jak najlepsze wykonywanie codziennych obowiązków – aby zwykłe rzeczy wykonywać w niezwykły sposób. To jest całkowite oddanie się Maryi , wszystkiego czym jestem i co posiadam, by być narzędziem w Jej rękach. Świętość to Miłość jakiej uczy nas Chrystus. To decyzja, by troszczyć się o drugą osobę. Kochać ją, a więc być obecnym w jej życiu tak, by łatwiej jej było stawać się najpiękniejszą wersją samej siebie.
Miłość jest troską o los drugiego człowieka, a nie szukaniem dobrego nastroju. Troska ta wyraża się poprzez słowa i czyny, które są dostosowane do zachowania drugiej osoby. Inaczej wyrażamy miłość wobec dziecka, a inaczej wobec dorosłego. Inaczej postępujemy wobec ludzi wrażliwych i szlachetnych, a inaczej wobec egoistów czy cyników. W miłości obowiązuje zasada: To, czy kocham ciebie, zależy ode mnie, ale to, w jaki sposób wyrażam miłość, zależy od ciebie i od twojego postępowania. Dojrzała miłość nie ma nic wspólnego z naiwnością i dlatego obowiązuje tu jeszcze druga reguła: To, że kocham ciebie, nie daje ci prawa, byś mnie krzywdził, krzywdziła. Obydwie zasady potwierdza Chrystus. Tych, którzy byli dobrej woli, uzdrawiał, rozgrzeszał, przytulał, stawiał za wzór, bronił przed krzywdą. Natomiast tych, którzy byli cyniczni i zatwardziali w złu, wzywał do nawrócenia, a nawet surowo upominał. Święty to ktoś, kto naśladuje taką właśnie mądrą miłość. Każdego dnia w każdym momencie życia doświadczamy miłości Boga do siebie osobiście. Rozpoznawanie i przyjęcie wezwania, powołania oraz osobistej misji. I można tu przytaczać kolejne przykłady, wymieniać świętych” tych wielkich i tych zwyczajnych”.
Kto jest dla Ciebie takim ” Świętym/Świętą Niepojętą” ?
Dla mnie taką świętą wielką, a zarazem zwyczajną jest Święta Joanna Beretta Molla. Była świetnym lekarzem i cudowną matką. Znała się na modzie i kochała góry. Żona, mama, siostra, przyjaciółka.
A dlaczego akurat ona przykuła Twoją uwagę ? Co Cię zafascynowało w jej osobie ?
Sztuka pełnienia woli Bożej. Nie własnej, ale woli Pana Boga. Święta Joanna doskonale pokazuje swoim życiem, jak należy odkrywać swoje powołanie i być mu wiernym do końca, aż do śmierci. Gdy czwarte dziecko pod sercem Joanny miało 2 miesiące, lekarz odkrył w jej łonie złośliwy guz, włókniak. By ratować jej życie lekarze musieliby usunąć macicę i rozwijające się w niej życie. Joanna, która miała wtedy 39 lat, stanowczo oświadczyła, że leczeniem siebie zajmie się po urodzeniu dziecka. Była chirurgiem i pediatrą, zatem zdawała sobie sprawę, że tylko jedno życie jest możliwe do uratowania. Do ostatnich swoich dni towarzyszyła trójce małych dzieci i mężowi z wielką pogodą ducha. Wybrała życie. Wkrótce po urodzeniu dziecka odeszła do Pana po wieczną nagrodę. Dzisiaj, z nieba dodaje odwagi tym matkom, które przeżywają trudności w czasie oczekiwania na urodzenie dziecka.
Co było w niej wyjątkowego?
Święta ta to piękna kobieta z charakterem. Śledziła najnowsze modowe trendy. Była kobietą elegancką i dbała o swój ubiór. Kiedy była w ostatniej ciąży poprosiła męża, który wyjechał do Paryża w sprawach służbowych: „Przywieź mi magazyny mody. Jak urodzę Gianninę, chcę dobrze wyglądać”. Lubiła muzykę, malowała obrazy. Kochała góry. Przy całej swojej kobiecej delikatności – miała silny charakter. Potrafiła wspinać się z czekanem w dłoni, kilkakrotnie zdobyła Mont Blanc. Była świetnym lekarzem. W każdym człowieku widziała nie tylko pacjenta, ale i samego Chrystusa.
Potrafiła wiele poświęcić, by pomóc drugiemu. Wiedziała jak wielkim darem jest życie. W ostatniej ciąży, wskazania medyczne były konkretne – przerwanie ciąży. Jednak Joanna zdecydowała się urodzić. Zdawała sobie sprawę z grożącego niebezpieczeństwa. Była już mamą trójki małych dzieci. Stanowczo domagała się ratowania życia dziecka kosztem swojego. Tydzień po urodzeniu pięknej, zdrowej córki – zmarła. Mąż po jej śmierci powiedział: “Aby zrozumieć jej decyzję, trzeba pamiętać o jej głębokim przeświadczeniu – jako matki i jako lekarza – że dziecko, które w sobie nosiła, było istotą, która miała takie same prawa, jak pozostałe dzieci”. W listach, które wraz z Piotrem (jej przyszłym mężem) pisali do siebie już w czasie narzeczeństwa. Wypływa z nich ogrom miłości, ciepła i czułości. Od Świętej Joanny możemy uczyć się tego, jak być dobrą żoną, a później matką. W relacjach z mężem pokazuje jak ważna jest czułość i oddanie drugiej osobie.
Czy jeszcze coś Cię w niej urzekło ?
W jednym z listów napisała „Pietro, chcę być dla Ciebie silną kobietą z Ewangelii”. Wiedziała jak ważna jest dla małżonków wspólna modlitwa i uczestniczenie we Mszy Świętej. Kochała całą sobą, bezwarunkowo. Poznając lepiej Świętą Joannę można ujrzeć, że małżeństwo oparte na Bogu idzie wytrwale ku świętości. Jedno trzyma pod ramię drugiego krocząc wspólną drogą. Jest ona świetnym przykładem jak łączyć delikatność z siłą i konsekwencją w działaniu. Miała czwórkę dzieci. W prawie każdej ciąży jej mąż spędzał długi czas pracując poza domem. Miała takie same problemy jak tysiące współczesnych mam: nieprzespane noce, ząbkujące czy chore dzieci, niedogodności ciążowe… Nie użalała się nad sobą. Swoim życiem pokazała jak macierzyństwo hartuje ducha, wzmacnia charakter i mnoży ogromne pokłady rodzicielskiej miłości. Powierzała wszystko Bogu i w modlitwie znajdowała siłę. Święta Joanna Beretta Molla wspiera, z nieba, matki, które w ciąży przeżywają różne trudności.
Czego Święta Joanna Beretta Mola może nauczyć nas wszystkich ?
Święta Joanna Beretta Mola, daje siłę zmęczonym matkom i rozjaśnia trudności macierzyństwa. Pokazuje jak dbać o męża, o dom i rodzinę oraz jak w trudnych chwilach nie tracić pogody ducha. Warto się z nią zaprzyjaźnić i prosić o wsparcie, radę czy pomoc. Warto brać z niej przykład jak być piękną, silną kobietą z ogromem miłości do drugiego człowieka. Osoba świętej Joanny udowadnia, poprzez wzajemne listy pisane w narzeczeństwie z swoim przyszłym mężem Piotrem, że droga do świętości niekoniecznie prowadzi przez klasztory czy posługę kapłańską, ale może wić się pośród świata: prowadzi przez zaangażowanie w pracę, pełnię miłości, poświęcenie wychowaniu i wykształceniu dzieci. To święta, która może zostać przyjaciółką każdego z nas. Przecież przyjaźń nie ma granic ani nie da się jej włożyć w sztywne czasowe ramy. Święta Joanna Beretta Molla uczy i pokazuje, że świętość jest na wyciągnięcie ręki, że świętym może zostać każdy.
Jakbyś miała na koniec podsumować- na czym polega świętość i co zrobić by była nam z dnia na dzień coraz bliższa ?
Świętość polega na tym, aby człowiek w swoim życiu odbijał nieustannie światło świętości, którą jest Bóg. Musimy więc być skierowani ku Bogu, który jest źródłem świętości człowieka. I z tego źródła czerpać swoją siłę i energię. Aby to osiągnąć trzeba wsłuchać się w Boga, w Jego słowo, żyć Jego słowem, wskazaniami, nauką. Przede wszystkim zaś kształtować swoje relacje z innymi ludźmi na podstawie nauki Jezusa, który pokazał jak w praktyce stosować słowo Boże.
M.